Na świecie są miliardy ludzi i każdy z nas się od siebie różni.
Mamy różne osobowości i wygląd, a okoliczności, w których się wychowujemy sprawiają, że każdy z nas jest wyjątkowy.
Jednak bycie wyjątkowym i wyróżnianie się z tłumu nie zawsze jest w oczach ludzi postrzegane jako coś pozytywnego.
Jeśli nie jest się takim, jak wszyscy, może to powodować, że będziemy mieli do czynienia z nieprzyjemnymi spojrzeniami innych osób, co nie jest łatwe do zniesienia.
Theresa Fredenburg-Hinds szukając pomocy na rozwiązanie swojego problemu sądziła, że pomoże jej medycyna, ale nie na taką odpowiedź liczyła.
Lekarze widząc jej gigantyczne nogi uznali, że w jej wypadku łatwo postawić diagnozę. Ich zdaniem po prostu miała za dużo tłuszczu w udach – napisało British The Sun.
Okazało się jednak, że w jej nogach kryje się coś jeszcze. W końcu nieznajomej osobie udało się rozgryźć, co to takiego.
Każdy z nas ma w sobie instynkt, który mówi nam, kiedy coś jest nie tak.
To tak, jakby głos w głowie podpowiadał nam, kiedy należy działać, gdy ciało zaczyna wyglądać lub czuć się inaczej.
Theresa Fredenburg-Hinds już dorastając wyróżniała się z tłumu.
Rówieśnicy wpatrywali się w nią, gdy pokazywała swoje gigantyczne uda, które wydawało się, że nie przestają rosnąć.
Będąc w okresie dojrzewania Theresa miała nadzieję, że to minie.
Jednak wydawało się, że jej uda żyły własnym życiem. Nadal rosły i w końcu stały się tak duże, że Theresa miała trudności z wykonywaniem większości codziennych czynności.
Żaden lekarz nie traktował jej poważnie
Rozmiar ud sprawiał, że poruszanie się dla Theresy stało się niewygodne, a przede wszystkim bolesne.
Dziewczyna przez kilka lat zmagała się z bólem, ale na dłuższą metę nie dało się tego znieść.
W końcu zaczęła szukać pomocy medycznej w nadziei na uzyskanie pomocy. Jednak rozczarowana opuściła szpital.
Lekarze powiedzieli, że rozmiar jej ud wynika z tego, że ma „za dużo tłuszczu”, i że po prostu musi schudnąć.
Jednak Therese była przekonana, tak podpowiadała jej intuicja, że to nie o to chodzi.
Chcąc poradzić sobie z bólem, odwiedziła lokalny sklep.
Wtedy poznała nieznajomego, który wszystko zmienił.
Nieznajomy odkrył ukrytą chorobę
Personel sklepu skontaktował się z Theresą i poinformował ją, że prawdopodobnie ma obrzęk tłuszczowy, zwany również lipoedemą.
„W przypadku obrzęku komórki tłuszczowe organizmu gromadzą się w tkance podskórnej, co powoduje zwiększenie się niektórych części ciała, zwłaszcza bioder, ud i podudzi, ale także ramion” – napisano na stronie internetowej 1177.
Po przeprowadzeniu badań okazało się, że Theresa rzeczywiście na to choruje.
Choć Theresa nie pozbędzie się choroby, to mimo wszystko odczuła ulgę, gdy wreszcie dowiedziała się co jej dolega.
„Chodzę wolniej, ponieważ muszę dźwigać ze sobą ciężką, dolną część ciała, aby dostać się tam, gdzie potrzebuję. Męczy mnie to i nie mogę stać przez dłuższy czas” – powiedziała dla The Sun.
„Znalezienie odpowiednich krzeseł bywa czasem wyzwaniem. Wychodząc do restauracji, teatru lub na spotkania krzesła z podłokietnikami często nie są dopasowane do mojego ciała w kształcie gruszki”.
Online inspiruje tysiące osób
Po otrzymaniu diagnozy Theresa całym sercem zaakceptowała swoje wyjątkowe ciało.
W mediach społecznościowych ma ponad 80 000 obserwatorów i w końcu cieszy się z tego, że jest sobą.
„Pozytywne wiadomości i komentarze, które otrzymuję zdecydowanie przeważają nad tymi złymi. Jeśli ktoś zostawi niegrzeczny komentarz wykorzystuję go do tego, by go pouczyć i opowiedzieć o mojej chorobie”.
„Pokazując innym moje ciało pomagam podnieść świadomość dotyczącą lipoedemi”.
Dokładnie tak, powinnaś być z siebie dumna, bez względu na to, co mówią inni! Przesyłamy uściski Thereso!
Na naszym Instagramie znajdziecie więcej interesujących treści, zdjęć i filmów.