Jest wiele takich historii, kiedy to zdarzyło się, że bliska sobie osoby umarły w odstępach kilku miesięcy, czasem dni, a nawet godzin. Nazywa się to zespołem złamanego serca.
Jednak to samo tyczy się też relacji ludzi ze zwierzętami.
Stuart Hutchison miał zaledwie 25 lat, kiedy zmarł w otoczeniu rodziny w domu w Szkocji. Wtedy też 15 minut po nim zmarł jego oddany pies.
Stuart miał trzy psy, ale najbliżej związany był z buldogiem francuskim o imieniua Nero.
„To był pies, który zawsze był z nim. Żona Stuarta, Danielle była załamana, że straciła ich oboje, ale mimo wszystko była taka silna” – powiedziała mama Stuarta, Fiona Conaghan.
W 2011 roku u Stuarta zdiagnozowano guza mózgu. Miał wtedy zaledwie 18 lat i jako nastolatek przeszedł przez kilka etapów leczenia.
Niestety w 2018 roku mężczyzna otrzymał druzgocącą wiadomość. Po ośmiu latach walki z nowotworem, pomimo operacji i chemioterapii, rak opanował jego kości.
Stuart marzył o pójściu na studia, ale diagnoza, którą otrzymał zmieniła całe jego życie.
W brutalnej i odważnej walce z chorobą towarzyszył mu jego lojalny pies Nero.
„Miał trzy psy. Ale on i Nero byli jednością. Nero był psem, który zawsze był z nim” – powiedziała matka Stuarta, Fiona.
Stuart wrócił do domu na ostatnie cztery tygodnie swojego życia, a jego mama została jego pełnoetatową opiekunką.
Odkryto, że pies Nero był chory
„Sprowadziliśmy Stuarta cztery tygodnie temu, ponieważ chciał umrzeć w domu, tam gdzie się urodził. Troszczyliśmy się o niego” – powiedziała mama Fiona.
W dniu śmierci Stuarta jego rodzina odkryła również, że Nero nie czuje się dobrze. Zabrano go do weterynarza, gdzie odkryto złamanie w kręgosłupie.
Choć według informacji opublikowanych przez The Metro wcześniej Nero miał się dobrze.
Stuart Hutchison zmarł 11 sierpnia 2019 roku. Stało się to zaledwie 15 minut przed tym, jak jego ukochany pies również zmarł.
Spoczywajcie w pokoju przyjaciele.
Na naszym Instagramie znajdziecie więcej interesujących treści, zdjęć i filmów.