Z chwilą, gdy dzieje się coś złego liczymy na to, że bliscy będą nas wspierać.
Niestety 25-letnia Brie Duval przekonała się, że jej chłopak, z którym była od czterech lat nie był osobą godną zaufania.
Brie zapadła w śpiączkę na skutek tragicznego wypadku. Wybudzając się była przekonana, że chłopak będzie siedział przy jej szpitalnym łóżku.
Okazało się jednak, że mężczyzna, którego uważała za miłość swojego życia, ulotnił się szybciej, niż ktokolwiek mógł sobie wyobrazić -napisało British Mirror.
Już sama myśl, że kiedyś możesz wylądować w szpitalu lub trafi tam ktoś kogo kochasz jest straszna.
Choć możemy robić wiele rzeczy, aby zachować zdrowie, to i tak mogą się zdarzyć okoliczności, których nikt nie jest w stanie przewidzieć, choć bardzo byśmy tego chcieli.
Życie 25-letniej Brie Duval zmieniło się niemal w jednej chwili.
Kobieta przeprowadziła się z Australii do Kanady, aby zamieszkać tam ze swoim chłopakiem, z którym była od czterech lat.
Jednak pewnej nocy jej życie wywróciło się do góry nogami.
Podczas wieczornego spotkania z przyjaciółmi spadła z parkingu. Trwały tam prace budowlane, a to wiązało się z tym, że jedna ze ścian nie była ukończona. Po jednej ze stron znajdował się duży otwór prowadzący aż do chodnika.
W ciemności trudno było to dostrzec. Nie było żadnych znaków, ani niczego innego co by ostrzegało przed dziurą, Brie spadła stamtąd głową w dół.
Karetką przewieziono ją do szpitala. Na miejscu okazało się, że doznała poważnego uszkodzenia mózgu i złamała kilka kości.
Lekarze mieli złe wieści
Brie zapadła w śpiączkę, a jej przyjaciele i rodzina byli bardzo zmartwieni.
Szanse na przeżycie były małe.
Lekarze przekazali rodzinie tę bolesną wiadomość mówiąc, że Brie ma 10 procent szans na przeżycie.
Brie nie była wstanie samodzielnie oddychać, więc podłączono ją do respiratora.
Lekarze starali się przygotować rodzinę na najgorsze. Ryzyko, że Brie już nigdy się nie obudzi było duże.
Rodzina była zmuszona do rozważenia najgorszego ze scenariuszy: czy odłączyć respirator.
Jednak nie mieli wątpliwości.
Chcieli dać Brie szansę na życie i dać jej czas.
Okazało się, że nad 25-latką musiały czuwać anioły.
Pokonała wszystkie przeciwności
3 tygodnie po tym, jak przewieziono Brie do szpitala, lekarze zaczęli dostrzegać poprawę – poinformowało British Mirror.
Wszystko wskazywało na to, że Brie walczyła o powrót do życia. Chciała być z powrotem z tymi, których kochała najbardziej.
Cztery tygodnie od wypadku otworzyła oczy.
Brie wróciła do żywych.
Rodzina była tym zachwycona, podobnie jak jej przyjaciele, którzy niestrudzenie czuwali u jej boku od tamtej okropnej nocy.
Z pomocą personelu Brie powoli stawała się coraz silniejsza i każdego dnia coraz bardziej przypominała sobie, co się wydarzyło.
Z chwilą, gdy lekarze stwierdzili, że zrobiła już duże postępy w procesie dochodzenia do zdrowia, oddali jej telefon komórkowy.
Bolesna wiadomość tekstowa od chłopaka
Jednak, gdy Brie walczyła o powrót do życia brakowało przy niej jednej, ważnej osoby.
Wybudzając się zobaczyła, że nie ma przy niej chłopaka, z którym była od czterech lat. Według rodziny i przyjaciół nie angażował się w to, by być przy niej.
Okazało się, że był ku temu szczególny powód, jej chłopak zdążył już zamieszkać z kimś innym.
Z chwilą, gdy Brie odzyskała swój telefon komórkowy przeczytała wiadomość od swojego chłopaka.
Nie miał nawet odwagi, by zrobić to osobiście.
„Włączyłam telefon, aby wysłać mu SMS-a i wtedy wyskoczyła ta wiadomość od kobiety: „Jestem teraz z [imię partnera]. Mieszka teraz ze mną i moim synem, nie kontaktuj się z nim” – powiedziała Brie dla The Mirror.
„Nie miałam wiadomości od niego odkąd byłam w szpitalu, całkowicie mnie zostawił. Więc nie wiem nawet, dlaczego tak się stało”.
Brie chciała poznać odpowiedzieć na to pytanie, ale wkrótce stwierdziła, że nic z tego. Jej były chłopak zablokował ją we wszystkich mediach społecznościowych, podobnie jak jego nowa dziewczyna.
Jest już w domu
Ta straszna zdrada złamała Brie serce.
W czasie, kiedy dochodziła do zdrowia musiała także wyleczyć i je.
Jednak z czasem wszystko zaczęło się układać. Po pięciu miesiącach pobytu w szpitalu w końcu pozwolono jej wyjść do domu.
Obecnie Brie mieszka w Australii ze swoją rodziną i to z nimi najbardziej lubi spędzać swój czas. Z rodziną, na którą mogła liczyć.
Jakie to przykre. Myślami jesteśmy z Tobą Brie i mamy nadzieję, że masz się dobrze. Zasługujesz na szczęście po tym wszystkim, przez co przeszłaś!