Zgodnie z doniesieniami zmarła pięcioletnia dziewczynka z Michigan, która przed miesiącem uskarżała się na ból głowy. Za przyczynę jej śmierci podano koronawirusa.
Skylar Hebert z Detroit zmarła ponad tydzień temu, po tym jak przez dwa tygodnie leżała podłączona do respiratora.
W marcu u dziewczynki zdiagnozowano obecność wirusa SARS-CoV-2. Niestety podczas przebiegu choroby rozwinęła się rzadka postać zapalenia opon mózgowych i doszło do obrzęku mózgu.
Według doniesień mama dziewczynki LaVondria powiedziała, że stan Skylar nie poprawiał się – lekarze powiedzieli jej, że córka może umrzeć.
„Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że już do nas nie wróci” – powiedziała LaVondria, jak informuje Detroit News.
Uważa się, że Skylar jest pierwszym dzieckiem zarażonym koronawirusem, które zmarło w Michigan. Jej rodzice nie wiedzą, jak mogło dojść do zarażenia ich córki. Dotychczas też nie miała żadnych problemów zdrowotnych.
Według Daily Mail Skylar trafiła do szpitala 3 kwietnia. Rozwinęło się u niej zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, które może być rzadkim powikłaniem wirusa. Jej tkanka mózgowa spuchła, a to spowodowało uszkodzenie płata czołowego.
„Utrata dziecka niezależnie od czasu i okoliczności w jakich do tego dojdzie to zawsze tragedia” – powiedział rzecznik Beaumont Health.
„Jesteśmy zrozpaczeni, że COVID-19 odebrał życie dziecku. Składamy najgłębsze wyrazy współczucia rodzinie Skylar i wszystkim innym, którzy stracili ukochaną osobę w związku z tym wirusem.”
Wirus był zaskoczeniem
Według mamy LaVondri początkowo objawy jakie występowały u Skylar, nie od razu sygnalizowały koronawirusa.
„Płakała całą noc i mówiła, że ból głowy nie ustępuje” – powiedziała.
„Skontaktowaliśmy się z lekarzem , ale powiedziano nam, że leki potrzebują 48 godzin, aby zacząć działać. Ponieważ tak bardzo płakała, powiedziałam mężowi, że musimy zabrać ją na pogotowie, nie miałam pojęcia co robić.”
Skylar uzyskała pozytywny wynik testu na obecność wirusa, który przeprowadzono w Beaumont Royal Oak. Dzień później odesłano ją do domu, by po kilku godzinach wrócić tam ponownie.
„Wróciliśmy na pogotowie, które mieści się w kampusie Farmington w szpitalu Beaumont, ponieważ zauważyłam, że mojemu mężowi też coś dolega, kaszle i ma duszności” – powiedziała Herbert.
„Ja i Skylar czekałyśmy w samochodzie, ale ni stąd ni zowąd Skylar zaczęła narzekać, że znów boli ją głowa, a potem po prostu zwymiotowała”.
Następnie miała atak, po którym została przyjęta na dziecięcy oddział intensywnej terapii.
Spoczywaj w pokoju, Skylar! Tak nam przykro z powodu straty jej rodziny. Panie, miej ich w opiece i daj im siłę.
Udostępnij ten artykuł, aby wysłać swoje wsparcie tym, którym jest ono potrzebne w tym trudnym czasie.