W 1989 roku, 18-letna Amanda Stavik wyszła z domu, aby pobiegać ze swoim psem. Obrała tę samą trasę, którą wcześniej biegała niezliczoną ilość razy. A jednak tego dnia nie wróciła do domu. Pies pojawił się w domu po kilku godzinach, ale Amanda nie wróciła do niego już nigdy.
Trzy dni później, 24 listopada 1989 roku, ciało Amandy zostało znalezione w rzece Nooksack. Była praktycznie naga. Miała na sobie jedynie skarpetki i buty do biegania. Amanda, nazywana przez wszystkich Mandy, została zgwałcona i zamordowana. Badania wykazały, że zmarła w wyniku utonięcia.
Śledztwo w sprawie uprowadzenia, gwałtu i morderstwa Mandy Stavik stało się najwyższym priorytetem biura szeryfa w Whatcom Count (USA, stan Waszyngton).
Ze wszystkiego wyciągała lekcje
Brutalne zdarzenie zszokowało miejscową społeczność. Przyjaciele Mandy byli załamani. Na spotkaniu pożegnalnym, które odbyło się w liceum Mount Baker, zebrało się około 1000 uczniów.
Amanda została zapamiętana jako empatyczna, oddana młoda kobieta, której nigdy nie brakowało niezachwianego optymizmu.
„Mandy potrafiła wiele przetrwać. Jedną z zasad, którymi kierowałyśmy się w życiu – Mandy i ja – było to, aby do złej sytuacji, każdej złej sytuacji, spróbować podejść tak, aby wyciągnąć z niej lekcję, aby za jej pomocą stać się silniejszą osobą, aby coś w ten sposób zyskać” – powiedziała podczas uroczystości pożegnalnej Mary Stavik. – „Ta tragedia to dla mnie prawdziwe wyzwanie, aby wciąż trzymać się tej zasady. Nie jest to łatwe. Z drugiej jednak strony, zawiązałam teraz nowe przyjaźnie.”
Ta sprawa przez dekady pozostała nierozwiązana. Aż pewnego dnia, po trzydziestu latach, w ręce policji wpadły puszka coli i plastikowy kubek.
Detektywi zebrali próbki DNA od wszystkich mężczyzn żyjących w okolicy domu Amandy. Żadna jednak nie pokrywała się ze śladami znalezionymi na ciele dziewczyny.
Myślała, że sprawca morderstwa nie zostanie odnaleziony
Mama Mandy, Mary Stavik straciła wiarę w to, że morderca jej córki kiedykolwiek zostanie uchwycony. Aż nagle, w swoje 81 urodziny odebrała telefon z wiadomością, w którą nie mogła uwierzyć.
Mary usłyszała, że policja aresztowała Timothy’ego Forresta Bassa. Ten 51-latek mieszkał niedaleko ich domu w czasie, kiedy doszło do morderstwa. Wyprowadził się jednak niedługo później, dzięki czemu uniknął oddania próbki DNA.
Współpracownica zdobyła puszkę coli
Kiedy w 2009 roku detektywi wrócili do sprawy, Forrest Bass stał się podejrzany. Jak podaje Bellingham Herald, w 2013 roku poproszono go o dostarczenie próbki DNA, ale odmówił.
Jednak dzięki jednej z współpracowniczek Bassa, Kim Wagner, kilka lat później policji udało się zdobyć próbkę DNA mężczyzny.
Kim rozumiała powagę sytuacji. Kiedy dowiedziała się, że jej współpracownik jest podejrzany o morderstwo, zdobyła plastikowy kubek oraz puszkę po coli, z których pił Bass. Następnie przedmioty te wręczyła policji.
Jej działanie doprowadziło do jego aresztowania i późniejszego skazania. Bass został uznany winnym morderstwa pierwszego stopnia, a także porwania oraz gwałtu pierwszego stopnia. Jak piszą dziennikarze Western Journal, został skazany na prawie 27 lat więzienia.
Mama Mandy, Mary, zawsze już będzie wdzięczna Kim za to, że wykazała się wystarczającym sprytem do tego, aby zdobyć dowód konieczny do wymierzenia Bassowi sprawiedliwości.
„To dzięki niej stało się to możliwe” – powiedziała Mary w wywiadzie dla The Bellingham Herald. – To dzięki niej udało się wymierzyć sprawiedliwość.”
Udostępnij ten artykuł, aby docenić wysiłki policjantów, którzy nigdy nie poddali się w poszukiwaniu mordercy Amandy. I odwagę Kim Wager, która pomogła detektywom wymierzyć sprawiedliwość.