Policja w Nowej Zelandii wraz z tamtejszym Ministerstwem Edukacji prowadzą śledztwo w sprawie incydentu, który wydarzył się w pewnym przedszkolu, a w wyniku którego 4-latek doznał poważnych poparzeń twarzy.
Jak donosi prasa, mama Masua Tusa, Milly, usłyszała, że jej syn, który cierpi na dziecięce porażenie mózgowe, spadł ze schodów w momencie, gdy był przypięty do swojego wózka. Kobieta nie daje jednak wiary takim tłumaczeniom.
Masua bardzo przeżył całą sytuację. Dużo się wycierpiał. Na twarzy doznał strasznych poparzeń.
Milly mówi, że gdy pytała syna co się stało, ten odpowiada tylko: “niegrzeczny nauczyciel mamusiu”.
Masua's mother Milly Tusa told Checkpoint she only heard her son was injured when she went to collect him as usual and was told by staff he'd tumbled down some stairs while strapped in his wheelchair.https://t.co/SuhvYwWrrl
— Checkpoint (@CheckpointRNZ) October 15, 2019
Jak podaje strona Stuff, Milly tak opisała rozmowę z synem: “Kilka razy pytałam go co się stało, a on mówi na to tylko: 'mamusiu, niegrzeczny nauczyciel, mamusiu, niegrzeczny nauczyciel’.”
“Pomyślałam, że wyjaśnienia nauczyciela to sterta bzdur.”
“Powiedziała mi, że stała przed nim, gdy upadał. Skoro była przed nim, to w jaki sposób mogła dopuścić, aby to się stało? Skoro była przy nim, to jakim cudem spadł?”
♿️‘Su hijo tiene un pequeño problema’: Entregan a niño discapacitado con graves heridas
🔶Milly Tusa indicó que Masua se nota traumatizado y no está bien emocionalmente. https://t.co/tPBULxUn8v
— EL IMPARCIAL (@elimparcialcom) October 15, 2019
Milly uważa, że obrażenia jej syna wskazują, że raczej nie spadł ze schodów. Wygląda to na to, jakby ktoś ciągnął go po nierównej powierzchni.
Pracownica przedszkola utrzymuje, że gdy wózek z chłopcem był na górze schodów, ona zablokowała koła. Nie jest w stanie wytłumaczyć, jak mógł spaść.
Milly wypisała Masuę z tego przedszkola. Chłopiec jest zbyt przestraszony, aby tam wrócić. Tymczasem trwa dochodzenie, które ma na celu wyjaśnienie tego incydentu.
Milly jest przekonana, że ma racje. Wie, że jej syn nie spadł ze schodów. Za żadne skarby nie wierzy w wersję przedstawioną przez pracownicę.
Mamy nadzieję, że tą sprawę uda się szybko wyjaśnić. Chciałabym wierzyć, że nauczycielka mówi prawdę, a cała sprawa to po prostu nieszczęśliwy wypadek i wszystko się wyjaśni.
Oby śledztwo wykazało, co stało się naprawdę. Miejmy także nadzieję, że mały Masua szybko dojdzie do siebie i zapomni o tym strasznym przeżyciu.
Podziel się tym artykułem, aby życzyć mu zdrowia!