Zajście w ciążę i uczucie, jak w Twoim brzuchu rośnie nowe życie, budzą naprawdę niesamowite emocje – tak naprawdę to zrozumieć są to w stanie jedynie osoby, które same tego doświadczyły.
Wielu przyszłych rodziców, kiedy dowiaduje się szczęśliwych wieści, decyduje się przez najbliższe trzy miesiące nikogo o tym nie informować. A to dlatego, że ten właśnie okres jest krytyczny jeśli chodzi o utrzymanie ciąży – to właśnie w czasie trzech pierwszych miesięcy ciąży dochodzi do największej ilości poronień.
Poronienie to zawsze tragedia, niezależnie od tego, kiedy się wydarzy. Jednak poronienie w pełni rozwiniętego dziecka, które ma urodzić się już za moment, jest czymś, przez co nie powinna przechodzić żadna matka.
Valerie Watts z Cokato (stan Minnesota, USA) była w dziewiątym miesiącu ciąży i była już w pełni przygotowana na powitanie swojego małego synka.
Jednak zaledwie kilka dni przed porodem poczuła, że coś jest nie tak. Jej dziecko nie ruszało się w sposób, do którego przywykła.
Okazało się, że jej syn, Noah, zmarł w jej brzuchu, na zaledwie kilka chwil przed tym, jak miał pojawić się na świecie. Valerie była zdruzgotana.
Wyprzedaż garażowa
Valerie nie umiała pozbyć się rzeczy swojego syna i przez ponad rok pokój jej nienarodzonego dziecka pozostał nietknięty.
W maju 2014 roku kobieta wreszcie postanowiła sprzedać kołyskę, w której kiedyś chciała położyć swojego synka. Kołyska cały czas przypominała jej bowiem, o śmierci malca.
Mężczyzna imieniem Gerald przybył na jej wyprzedaż garażową, zobaczył rzeczony mebel i od razu zapytał Valerie, ile sobie za niego życzy.
Szybko ustalili cenę i już po chwili Gerald udał się do domu z kołyską jej nienarodzonego dziecka pod pachą.
Ważne odkrycie
Gerald nie miał pojęcia o tragedii, jaka spotkała Valerie, ani o tym, jak wiele ta kołyska dla niej znaczyła – ani o tym, że była to ostatnia fizyczna pamiątka po jej zmarłym synu. Założył po prostu, że wyprzedaje dziecięce rzeczy, ponieważ jej maluchy już z nich wyrosły.
I w tym miejscu docieramy do chwili, w której dochodzi do nagłego zwrotu akcji. Podczas wyprzedaży żona Geralda rozmawiała z Valerie i zapytała ją, ile lat ma teraz jej synek. Była zdruzgotana, kiedy kobieta opowiedziała jej, co się stało.
Po załadowaniu kołyski do bagażnika, małżeństwo ruszyło do domu. W drodze powrotnej żona Geralda opowiedziała swojemu mężowi, o tym, co powiedziała jej Valerie. To właśnie wtedy Gerald zdał sobie sprawę z tego, jak wiele musiał ten mebel znaczyć dla pogrążonej w żałobie matki.
„W drodze do domu zdecydowaliśmy, że ta kołyska tu wróci” – powiedział Gerald w Fox9.
Jednocześnie mężczyzna zdał sobie sprawę z tego, że kołyska nie może zostać z Valerie na zawsze, a przynajmniej nie w swojej obecnej formie. Mężczyzna, który jest też stolarzem, natychmiast wpadł na pewien pomysł…
Przekształcił kołyskę w piękną ławeczkę, którą Valerie może zatrzymać w domu na zawsze.
W tydzień po wyprzedaży, Gerald wrócił do Valerie z cennym podarkiem. Kołyska, wcześniej nieużywana i jednocześnie w bolesny sposób przypominająca o stracie syna, była teraz piękną ławeczką, która już na zawsze może pozostać w domu kobiety – i w jej sercu.
Chyba łatwo się domyślić, że Valerie bardzo wzruszyła się tym pięknym gestem. Kobieta zaczęła płakać, kiedy zobaczyła, co zrobił dla niej Gerald.
Reportaż z całego zdarzenia możesz zobaczyć tutaj:
[arve url=”https://youtu.be/muj6wJ2eXIw” /]
Na świecie jest wielu rodziców, którzy niestety dokładnie wiedzą, co czuje Valerie… wiedzą, że pomimo upływającego czasu, po stracie dziecka w sercu na zawsze pozostaje smutek.
Udostępnij tę wzruszającą historię wśród swoich znajomych na Facebooku, aby oni również mogli poczuć dziś w sercu odrobinę ciepła!